Jakieś 2 km przed Valdemarsvik obudziła mnie P. Ela. Valdemarsvik to miasteczko portowe bardzo ładne. Górują nad nim piękne skałki, które przypominają nasz Góry Stołowe.
Na obiad zaprosił nas P. Andrzej na wielkie pyszne kebaby. Nie obyło się bez przespacerowania się po mieście. Bardzo łatwo znaleźliśmy punkt informacji turystycznej. Tamtejszy port oblegały łódki, żaglówki i motorówki aż trudno uwierzyć ale co 4 dorosły szwed ma swoją łódź z prostych kalkulacji wynika,że co 2 rodzina na swoją łajbę.
Mai wziął wędkę i już pierwszego dnia wyruszył na ryby;) (i to nie zmieniło się do ostatniego dnia). Musicie wiedzieć, że tutaj jest bardzo dużo ryb.
Teraz trochę wam powiem o naszym mieszkaniu. Jest naprawdę prześliczne, w kuchni stoi piękny wypoczynek, a w dużym pokoju cudowny stolik z krzesłami. Co mnie uwiodło tak na prawdę w ich tradycji? Niemalże w każdym oknie stoi albo wisi lampka- jest to symbol dl zagubionych, czy tez dla żeglarzy, że tutaj się na nich czeka. Ślicznie to wygląda w nocy. Na razie kończę dobranoc;)